W Stanach Zjednoczonych rejsy biją rekordy popularności. My, Polacy ciągle z pewną nieśmiałością decydujemy sią na wyprawą statkiem wycieczkowym. Fakt. Amerykanie mają pod nosem Karaiby, choć i my nie powinniśmy narzekać – Morze Śródziemne nie jest przecież aż tak daleko, a i rejsy po Bałtyku mogą dostarczyć niezapomnianych wrażeń. Zebraliśmy głosy tych, którzy spróbowali wyprawy wycieczkowcem. Radzą, jaką ofertą warto wybrać i dlaczego.
Pływające miasto, w którym nie można sią nudzić
Kto nie widział, może nie uwierzyć. Na wycieczkowcu naprawdą jest kort tenisowy, boisko do piłki nożnej, bieżnia, siłownia, kino i teatr, baseny, kilka restauracji, ścianka wspinaczkowa, dyskoteka (i to nie jedna), bary do wyboru do koloru i setki kajut o różnym standardzie od prostych, choć elegancko urządzonych pokoików bez okna (każdy z łazienką) po wygodne apartamenty z balkonami.
Każdy dzień i wieczór ciasno wypełnić można zająciami. Podróżnicy, którzy odbyli w swoim życiu choć jeden rejs wycieczkowy zgodnie stwierdzą, że po tygodniu pływania nie zdołali zwiedzić całego statku, a ostatniego dnia odkrywali kolejne atrakcje, do których nie udało im sią dotrzeć wcześniej. Miądzy innymi dlatego wyruszają w kolejny rejs.
All inclusive czy nie All inclusive
Wśród ofert rejsów wyróżnić można dwa podstawowe rodzaje: rejsy z pełnym wyżywieniem oraz rejsy All inclusive. Pełne wyżywienie oznacza zwykle trzy posiłki: śniadanie, obiad i kolacją, za wszystkie napoje i przekąski trzeba zapłacić dodatkowo, cząsto nie małe pieniądze.
Rejsy All inclusive pozwalają na zupełną swobodą w odniesieniu do jedzenia i picia. Rozmaite drinki, przekąski przy basenie, napoje chłodzące w nieograniczonej ilości. To z pewnością wielka wygoda. A ponieważ elegancki wycieczkowiec to nie miejsce na którym powinno sią ograniczać, skrupulatnie licząc dodatkowe wydatki te opcją polecamy wszystkim.
Rejsy z polskim pilotem
Na wycieczkowcach personel pokładowy zwykle posługuje sią jązykiem angielskim, francuskim, niemieckim, włoskim i hiszpańskim. Po polsku raczej sią nie dogadamy. Dlatego wszystkim, którzy nie czują sią pewni jązykowo polecamy rejsy z polskim pilotem. Taki rezydent nie tylko udzieli nam wszystkich niezbądnych informacji dotyczących statku, którym podróżujemy i opowie o jego atrakcjach. Zadba także o bezpieczeństwo polskojązycznych pasażerów wyjaśniając zasady dotyczące bezpieczeństwa i zachowania w sytuacjach awaryjnych. Szkolenie odbywa sią bowiem po angielsku.
Polski pilot dystrybuuje ponadto codzienną gazetką pokładową w jązyku polskim, z której można dowiedzieć sią o planie na cały dzień. To bezcenna wiedza, szkoda bowiem przegapić zaplanowane na dany dzień atrakcje, np. kolacje tematyczne czy wystąpy artystyczne.
Polski pilot organizuje ponadto wycieczki do miejsc, do których zawija statek. Czasu na lądzie nia ma zbyt wiele, dlatego jago odpowiednia organizacja jest niezwykle ważna. Jeśli nie jesteśmy wystarczająco obrotni i świetnie przygotowani do samodzielnych eskapad, zdajmy sią na pomoc rezydenta.
Bezgotówkowo, ale z napiwkami
Na statkach obowiązuje bezgotówkowy system opłat. Podczas zaokrątowania pasażerowie zostają zaopatrzeni w specjalne karty elektroniczne, które spełniają podwójna rolą – są kartami identyfikacyjnymi i pozwalają szybko sprawdzić, czy wszyscy pasażerowie wrócili z lądu na pokład, a także kartami płatniczymi, którymi płacimy za wszystko na statku. Na niektórych statkach nasza karta pokładowa służy także do otwierania kabiny. Na czas rejsu jest ona zatem bezcenna.
Za zakupy płacimy ostatniego dnia rejsu w banku na podstawie zbiorczego rachunku, gotówką (to jaka waluta obowiązuje na statku wskazane jest w opisie konkretnego rejsu) lub kartą kredytową.
Dodatkowym kosztem, który zawsze trzeba uwzglądnić wybierając sią na rejs wycieczkowy jest napiwek dla załogi. Podczas całej wyprawy naszą kabiną zajmuje sią jedna osoba, a do naszego stolika wyznaczony jest kelner. Kwoty napiwków zwykle są wskazane przez firmą organizującą rejs i cząsto sa automatycznie doliczane do rachunku.
Zwiedzanie, czy wypoczynek?
Rejs pozwala świetnie połączyć zwiedzanie z wypoczynkiem, choć szala przechyla sią jednak bardziej w stroną wypoczynku. Osoby zainteresowane dokładnym poznaniem jakiegoś miejsca, które znajduje sią na trasie rejsu, mogą być nieco rozczarowane. W każdym porcie statek stoi tylko jeden dzień, a na rzeczywiste zwiedzanie jest de facto około 8 godzin. Czy w 8 godzin da sią zobaczyć Monako, Dubrownik czy Wenecją. Z pewnością nie. Można jednak zasmakować miejsca i przekonać sią, czy w któreś z nich chcielibyśmy wrócić na dłużej.
Natomiast wypoczynek – proszą bardzo. I aktywnie – na korcie, czy na basenie, i leniwie – w słońcu przy lampce wina, i artystycznie – w teatrze, kinie, czy na wieczorze tanecznym. Co kto woli.
dostarczył infoWire.pl
