Oto mała propozycja spędzenia całych sześciu dni w tym pięknym kraju wyspiarskim, słynącym z owiec i pięknej rafy koralowej.
Dzień 1: Wylądowanie samolotem (po ok. 28 godzinach lotu) w Christchurch – największym mieście Wyspy Południowej (od 1 kwietnia 2005 r. wizy nie obowiązują). Po drodze piękny widok na Alpy Południowe. Krótki odpoczynek. Stąd lot do Queenstown – miejsca dla super odważnych. Zabrać ze sobą okulary słoneczne i filtr UV. Ponieważ kiedy my w Polsce mamy lato, tam panuje zima, dlatego należy wziąć ciepłe ubrania i nieprzemakalne buty.
Dla miłośników sportu to idealne miejsce, ponieważ można tutaj zarówno jeździć na nartach, wędrować, jak i wspinać się po górach. Ponieważ można tu spotkać wiele rzek, dlatego szczególnie rozwijają się sporty wodne – tutaj przybywa się głównie po to, żeby stanąć twarzą twarz z adrenaliną, ryzykiem i niebezpieczeństwem. Queenstown jest czymś wyjątkowym – połączenie natury i działalności człowieka.
Rozciąga się między jeziorem a górami zwanymi Remarkable (czyli godne uwagi, co jest akurat zgodne z prawdą). Można tutaj zakosztować wiele „przysmaków”. Zwrócić uwagę na przepiękną florę, przyjrzeć się kwiatom i drzewom. Ponad 75% gatunków nie występuje nigdzie więcej. Podobnie jest z ptakami: wielka zielona papuga (Nestor notibilis) to pospolity tu ptak, zarazem jedna z największych na świecie papug. Cała brązowawo – zielona z odrobiną czerwieni pod skrzydłami to prawdziwy okaz wdzięku. Można dodać, że widywano tu też ptaki kradnące listwy i wycieraczki samochodów, by się nimi móc bawić.
Read More
